STOŁECZNE TARGI RZEMIOSŁA

Z pasji do rzemiosła

Sześć, pięć, cztery… tygodnie do świąt. Chyba każdy pamięta „To właśnie miłość”, najbardziej świąteczny z filmów, którego konstrukcja opiera się na odliczaniu tygodni do Świąt. My też odliczamy. Chociaż nie do Gwiazdki, a do Stołecznych Targów Rzemiosła. Dlaczego więc piszemy o Świętach? Bo na STR będzie można znaleźć m.in. wyjątkowe prezenty.

Kolorowe skarpetki i czapki? –  zapewni je KABAK, producent szyjący tylko w Polsce. Na zimę, na lato, zresztą – bez różnicy. Szczęśliwi przecież czasu nie liczą. Ale gdyby chcieli, to Drobiny Czasu zapraszają na swoje stoisko z zegarkami, biżuterią i akcesoriami. Te z kolei schować będzie można w ręcznie wykonanej torbie, nerce czy plecaku od Hehemi. Kto jeszcze nie zna, ma powód, żeby odwiedzić STR. Jeden z wielu powodów.Trudno wymienić wszystkie, ale organizatorzy targów gwarantują, że klient wyjdzie zadowolony. A raczej „uczestnik”, bo twórcy STR wolą posługiwać się nomenklaturą niezwiązaną z handlem. Dlaczego? Przyczyna jest banalna. Bo Stołeczne Targi Rzemiosła to coś więcej niż miejsce, gdzie wchodzi się jak do galerii handlowej i wychodzi z licznymi siatkami. To przestrzeń, do której można po prostu przyjść, żeby dotknąć, powąchać, spróbować, żeby poobcować z rękodziełem. – Uruchamiamy wszystkie zmysły, bo bardzo chcemy, żeby odwiedzający targi dostrzegli, że rzemiosło to coś więcej niż małe, duszne zakładziki ukryte w suterenach, prowadzone przez ludzi oderwanych od rzeczywistości. To przecież też nowatorskie pomysły i nowoczesne produkcje, powstałe w oparciu o tradycyjne myślenie i zachowujące szacunek dla niego – wyjaśnia Paweł Leszczyński, pomysłodawca Targów. – Ale też w Warszawie brakuje właśnie spójnej, świeżej, nowoczesnej przestrzeni, w której mogą się zaprezentować i tradycyjni wytwórcy i ich nowocześni następcy – dodaje Michał Lassota, drugi z organizatorów. – A przede wszystkim brakuje miejsca, w którym w centrum jest człowiek, a nie tylko to, co tworzy – kończy.

Szczytne cele i głowy pełne marzeń

Twórcom eventu marzy się, żeby STR stały się czymś w rodzaju portalu łączącego tradycję i nowoczesność – zarówno dla wystawców jak i odwiedzających. Ci pierwsi mają okazję zaprezentować to, co wytwarzają często z pokolenia na pokolenie. Ci drudzy mogą poznać proces tworzenia, a dzięki temu lepiej zrozumieć przedmioty. Mają okazję ich dotknąć, powąchać i posmakować. – Wiele osób będzie pewnie szukać prezentów świątecznych. My chcemy pomóc im znaleźć nie te odtwórcze, ale wytwórcze – oryginalne, pomysłowe i solidne. Jesteśmy za tym, żeby kupować mądrze, rzeczy dobrej jakości, które będą służyć przez lata. Wiemy, że wystawcy, których zapraszamy na targi, wyznają te same idee, co my. Możemy za nich ręczyć. Ale nie jesteśmy i nie chcemy być świątecznym kiermaszem. Marzy nam się, żeby odwiedzający targi zachwycili się rękodziełem tak samo, jak my, żeby chcieli dowiedzieć się o nim więcej, żeby zaciekawili się jego historią. Żeby złapali tę samą zajawkę na rękodzieło i rzemiosło, co my – mówi Leszczyński.

Nowe smaki, stary przepis

Mówi szczerze, bo STR powstały właśnie z pasji. Ich twórcy to profesjonaliści, ale też, a może przede wszystkim – pasjonaci. Targi to jeszcze gorące, dopiero co upichcone, dzieło dobrze znanych kucharzy, czy też trafniej byłoby powiedzieć warzelników – którzy do tej pory serwowali stolicy Warszawski Festiwal Piwa (kolejna edycja planowana jest na wiosnę 2023). Szefem kuchni jest stowarzyszenie Wolny Kraft, su szefami, przedstawieni już, Leszczyński i Lassota, którzy podczas jesiennej odsłony festiwalu piwa sami zadebiutowali w roli rzemieślników i zaprezentowali charytatywny kwas chlebowy. Dochód z jego sprzedaży (cały) zasilił cel charytatywny związany z Ukrainą. I właśnie to – pomaganie – twórcy STR stawiają na pierwszym miejscu. Chcą pomagać twórcom, chcą pomagać rzemiosłu, chcą kreować okazję do jego poznania.

Zjedz, kup, wypij, zrób

Opcji na zapoznanie się z nim będzie kilka; kupienie oryginalnych prezentów dla kogoś lub sobie (bo czemu nie!). Zaopatrzenie lodówki i spiżarni w wyjątkowe regionalne produkty – zdrowe, nieprzetworzone i smaczne. Zaopatrzenie… barków. Bo przecież rzemiosło to też tradycyjne browary i alkohole. Wreszcie – degustacje na miejscu, o które zadbają przede wszystkim wyselekcjonowane foodtrucki. Będzie też specjalna opcja dla wyjątkowo wybrednych, których nie usatysfakcjonuje to, co zobaczą – dostaną szansę zrobić to, co chcą, własnoręcznie. Dla nich (i nie tylko dla nich) organizatorzy STR szykują degustacje i warsztaty. – Chcemy, żeby nasi goście mogli się odprężyć, odpocząć i po prostu dobrze bawić, ale też liczymy, że w tej zabawie uda nam się przemycić nieco wiedzy na temat rzemiosła, pokazać, jak to wyjątkowa i trudna praca i, co tu owijać w bawełnę, liczymy, że uczestnicy warsztatów zarażą się naszą pasją do rękodzieła – wylicza Leszczyński.

Drobne sprawy

Organizatorzy STR, jak na miłośników rzemiosła przystało, lubią działać kreatywnie. I w dobrych celach. Stąd pomysły na akcje charytatywne, stąd w ogóle idea festiwalu. Stąd procent od sprzedaży biletów przeznaczony na cel związany z rzemiosłem i stąd wreszcie ich troskliwa opieka nad rzemieślnikami, w szczególności tymi najmniejszymi. Czasy są trudne dla wszystkich. Ale mikro-twórcy, osoby prowadzące jednoosobowe działalności, same zajmujące się wytwórstwem, logistyką, sprzedażą, księgowością, reklamą i social mediami walczą nie tylko ze zmęczeniem i czasem, ale przede wszystkim – rosnącymi kosztami energii, wynajmu lokali czy komponentów. Mają małe marże i nie bardzo mogą pozwolić sobie na mega promocje z okazji black friday. Każdą jedną akcję muszą dokładnie wyliczyć. To do nich organizatorzy targów wyszli z propozycją Strefy Drobnego Rzemiosła, czyli opcją wynajmu stanowiska w naprawdę konkurencyjnej cenie. – Nie planowaliśmy tego, pomysł zrodził się podczas pracy nad eventem i był po prostu odpowiedzią na bieżące potrzeby. Co tu dużo mówić: dostawaliśmy bardzo szczere wiadomości, że rzemieślnicy są zainteresowani naszą imprezą, że bardzo podoba im się idea, ale że w obecnej sytuacji rynkowej, nie są w stanie zaryzykować, że nie sprzedadzą takiej liczby produktów, która pozwoli im zarobić na targach. A przy dzisiejszej inflacji nikt takiej gwarancji im nie da. Każdy z nas trzy razy zastanawia się zanim sięgnie do kieszeni – zauważa Lassota. – Doceniliśmy szczerość po drugiej stronie i wyszliśmy z propozycją od siebie. Jasne, zarobimy mniej, ale przecież nie tylko o pieniądze chodzi w życiu. Chcemy pokazać drobnym rzemieślnikom, że są dla nas równie ważni, jak duzi gracze – kończy. Z tych samych powodów pomysłodawcy STR starają się dotrzeć do rzemieślników, którzy w ogóle nie ogłaszają się w sieci.

Oczywiście, organizatorzy nie ukrywają, że impreza – jak każda tego rodzaju – musi się po prostu opłacać. Dlatego stanowiska w ogóle są płatne. Ale cena za nie jest transparentna: nie ma tu żadnych ukrytych kosztów, dodatkowych punktów umów, aneksów. – Wiemy, że niektórzy nasi konkurenci podają niższą cenę wyjściową, a potem okazuje się, że do tej ceny trzeba dodać wynajem mebli, rachunek za zużytą energię, itp. My nie bawimy się w takie rzeczy. Szkoda nam czasu na grę nie fair. Uważamy, że to właśnie jest naszą największą siłą – mówi Leszczyński – Wiemy, że jest już na rynku kilka podobnych eventów, niektóre nawet odbywają się dokładnie w tym samym czasie, co nasz, ale my jesteśmy po prostu inni – dodaje.

Organizatorzy wciąż podkreślają, że w odróżnieniu od konkurencji, dla nich sercem i motorem wszystkiego jest człowiek. Zdaje się, że przekaz dociera do odbiorców i skradł już serca samych rzemieślników, bo o targach napisał niedawno Związek Rzemiosła Polskiego. W planach pomysłodawców wydarzenia są też współpracę z organizacjami pozarządowymi, domami kultury czy muzeami. Nie są pewni czy wszystko uda im się wszystko to zrealizować już w tym roku, bo dzieje się dużo, w bardzo krótkim czasie. – Apetyty mamy ogromne, ale podpatrywanie rzemieślników nauczyło nas, że wszystko jest kwestią czasu i wprawy. Więc nawet jeśli nie wszystko zrealizujemy już teraz, to będziemy rozwijać się przy kolejnych edycjach, dokładnie jak to miało miejsce przy Festiwalu Piwa. Popełnialiśmy błędy, ale też uczyliśmy się na nich. Jesienią ugościliśmy 17 tysięcy osób i zebraliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych na cele charytatywne – mówi Lassota. – Robimy komercyjne targi, na których zarabiamy i na których, mamy wielką nadzieję, dobrze zarobią rzemieślnicy. Żyjemy w takich czasach, że wszystko obraca się wokół pieniądza i nie da się przed tym uciec. Ale można nieco poprzestawiać akcenty. My nasz kładziemy na marzeniu, żeby stać się kimś w rodzaju mecenasa rzemiosła, który otoczy je opieką i sprawi, że będzie się rozwijało. Stąd nasze hasło przewodnie: „By rzemiosło rosło”. I my, i STR będziemy rosnąć razem z nim – dodaje.

Pod hasłem „By rzemiosło rosło” organizatorzy targów prowadzą podcast o rzemieślnikach i rzemiośle. Wszyscy zainteresowani tym, co można tam usłyszeć powinni zajrzeć na YouTube. I koniecznie, już za dwa tygodnie, dokładnie w dniach 10 – 11 grudnia na Stadion Legii. Odliczania czas-start. Bilety do kupienia online lub bezpośrednio przed wydarzeniem.

 

Partnerem STR jest Warszawska Organizacja Turystyczna a patronami medialnymi Meloradio, Radio Kampus, NaszeMiasto.pl, Horeca Trends i Portal Spożywczy.